środa, sierpnia 14

New life, new energy... and Brad!

Dość długa przerwa w blogowaniu, zbyt długa!
Spowodowana była zmianami w życiu - obrona zaszczytnego tytułu magistra i przeprowadzką za dalekie wody ;)

Powrót z nową energią i nowymi pomysłami, których na razie nie zdradzę!
Na pewno będzie kolorowo i z dystansem.

A na razie coś miłego zarówno dla ucha jak i dla oka - Brad Pitt w reklamie Chanel.


 Czyli jak podtrzymywać wizerunek marki ekskluzywnej przy pomocy znanych twarzy... i tylko znanych twarzy.




Quite a long pause in blogging, too long!
Was due to changes in life - to defend the honorable title of Master of science and moving beyond the big water :)

Back with new energy and new ideas, which for the time being I will not tell!

Definitely, it will be colorful and from a distance.
For that moment something nice to the eye and ears - Brad Pitt in commercial Chanel.
So how to maintain an exclusive brand image with the known faces... only the faces.


besos!

wtorek, lutego 5

Balsamowy Mix!

Dzisiejszy post będzie poświęcony balsamom do ust...



Wydaję się być mało ważnym kosmetykiem, często pomijany w czasopismach, portalach... A przecież co najczęściej nosimy w torebce?? -Balsamy/pomadki/błyszczyki (pomadkami i błyszczykami zajmiemy się innym razem, obiecuję!)
Moim zdaniem balsamy są nie doceniane przez konsumentki. Czym byłyby pomalowane czerwoną pomadką usta gdyby były popękane i suche? No właśnie!

Jako pierwszy opiszę mój totalny hit w "uleczaniu" popękanych ust - Tisane.


Gdy go otworzymy wygląda jak miód i pachnie ciasteczkami - naprawdę!
konsystencję ma zwartą, być może dzięki temu dłużej utrzymuje się na ustach co daje dłuższe działanie :)
Potrafi przez jedną noc zaleczyć drobne popękania na ustach pozbyć się uczucia "szczypania", suchości
Kupuję go w aptece, kosztuje około 8zł  i przy częstym stosowaniu wystarcza na miesiąc.
Jedyny minus: niestety moja druga połówka wciąż narzeka na zbyt intensywny zapach.
Dla mnie nie zastąpiony!

Jednak czasami skuszona różnymi promocjami i markami testuje inne balsamy. Jak wiadomo bardzo bardzo lubię testować :) 

Jednym z moich mniej udanych zakupów był balsam, a raczej jak mówi producent, masło do ust greckiej marki Korres.


Zapachowo i wizualnie super - duży wybór (dzika róża, śliwka, mango, jaśmin i pare innych), mój akurat to Wild Rose- może z uwagi na nazwę wybrany :) Kolor naturalny, nie zbyt rzucający się  oczy ale przecież to ma być balsam a nie błyszczyk więc nadal jest okej... do chwili aż nie nałożymy go na usta i nie pójdziemy "w świat"- dramatycznie się osadza w zagłębieniach i kącikach ust. Wygląda to co najmniej nie estetycznie, a do tego dodatkowo wysusza....Może to przez naturalne składniki, może przez moją wrażliwą skórę. MOŻE. 

 Cenowo też zaszaleli - 49zł, dostępny jedynie w drogerii Sephora.


Trzecia będzie nasza kochana Polska Ziaja. Uwielbiam kokosa i wszystko co z nim związane i jakiś czas temu skusiłam się na balsam do ust z tej właśnie linii. Zapach uwodzi słodyczą kokosa, konsystencja fajna choć jak dla mnie zbyt "lejaca". Duży plus za aplikator-tubkę, nie trzeba brudnym palcem mieszać zarazków z balsamem. Działa w sumie dobrze, nawilża i napina usta, jednak jego wielkim minusem jest zbyt szybka wchłanialność i przez to traci na skuteczności. Dla innych może to zaleta (szybkie wchłanianie), dla mnie osobiście totalnie nie bo muszę ciągle po niego sięgać i czuję "niedosyt".
Zapach uwodzi słodyczą kokosa, konsystencja fajna choć jak dla mnie zbyt "lejaca". Działa w sumie dobrze, nawilża i napina usta, jednak jego wielkim minusem jest zbyt szybka wchłanialność i przez to traci na skuteczności. Dla innych może to zaleta (szybkie wchłanianie), dla mnie osobiście totalnie nie bo muszę ciągle po niego sięgać i czuję "niedosyt".

Cena: 6zł, myślę rozsądna i adekwatna do produktu.
Dla wielbicielek innych linii jest też pomarańczowy, kakaowy i oliwkowy.


Jestem wielką fanką marki Rat&Rub ( co można zauważyć w poprzednim poście) dlatego też uznałam że ich grejpfrutowy balsam do ust jest mi niezbędny! :). Na opakowaniu od razu widzimy że ma SPF 15 - duży plus. Na zimowe szaleństwo na stoku jak znalazł!

 Konsystencja właśnie taka jak lubię - gęsta i utrzymująca się na ustach. Pomaga doprowadzić do ładu przesuszone usta, jednak gdy nałożymy go zbyt dużo widoczny jest jego żółty kolor- to mija za chwilę jednak pierwsze wrażenie takie właśnie jest. Zapach świeży jednak nie przypadł mi do gustu, być może to 
przez jego naturę - 100% naturalnych składników.

Do wyboru są jeszcze pomarańczowy, kawowy dla kawoszy i różany. (jednak tylko grejpfrutowy jest z SPF15). Cena ze strony internetowej 39zl, myśle że jest wart swojej ceny. (dodatkowo w sklepie online częste rabaty,  o wiele taniej niż w Sephora).


Miałyście któryś z nich?
Może macie swój ulubiony i chcecie polecić innym? ( w tym mi ;))
Podzielcie się!

A na koniec parę zdjęć różnych, przeróżnych opakowań balsamów- nie musi być nudno!

            




Besos!

niedziela, października 14

Złota jesień... w domowym Spa.


Mówi się że pogoda nie jest w stanie wpłynąć na człowieka znacząco,
 jednak śmiem zauważyć że przysłowiowa "jesienna chandra" niestety istnieje. 
Przyczynia się do tego obniżenie temperatury, szare obrazki za oknem, 
mniej możliwości spędzenia wolnego czasu...


Mam coś dla Was!! 
Nie zamieni jesieni w lato ale mam nadzieję że poprawi Wam humor i kondycję Waszej skóry.
Słyszałyście o ekologicznych kosmetykach Kingi Rusin Pat& Rub?


Stymulujący peeling do ciała Pat&Rub
Rozmarynowo-cytrusowy peeling z soli, cukru i olei roślinnych (słonecznikowy, rozmarynowy, grejpfrutowy, cytrynowy, mandarynkowy) dokładnie złuszcza waszą wysuszoną letnim słońcem skórę i przywraca jej świeżość. 
Poprawi ukrwienie skóry, co za tym idzie pobudzi redukcję cellulitu.
 Przy tym zapach odpręży i pozwoli nam poczuć się jak w prawdziwym Spa!

Co ciekawe, po wszystkim nie musimy używać balsamu lub masła bo skóra jest już tak nawilżona!
Sprytne i świetna alternatywa dla zabieganych :)


Kolejną rzeczą o której jestem zmuszona wspomnieć jest Certyfikat Ekologiczny, który posiadają wszystkie produkty marki Pat&Rub!

MOJA OCENA:
 Przyjemny w użyciu, konsystencja idealna, pobudza zmysły.
Efekt: faktyczne nawilżenie, jednak mam bardzo suchą skórę z natury więc po chwili musiałam użyć dodatkowo lekkiego balsamu.
Cena: 99zł, myślę że adekwatna do produktu.
Pojemność: 450ml, na pewno starczy na długi czas.
Nadaje się na kosmetyk-"polepszacz humoru" !

Tutaj macie filmik, na którym sama Kinga Rusin pokazuję jak używać kosmetyków tej marki, oceńcie go sami :)
Ten filmik akurat o wszystkich scrubach... 



A Wy jakie macie sposoby na jesienna chandrę?
Kosmetyczne lub totaalnie nie kosmetyczne?


Besos!


środa, czerwca 20

Kosmetyczne rozdanie...



Zapraszam na  Bertka Show:
http://www.bertkashow.com/2012/06/letnie-rozdanie-na-moim-blogu.html
Do wygrania dwa Beauty Blendery!

Zachęcam do brania udziału w blogowych konkursach!

Przy okazji zachecam do lajkowania nas na facebook'u:






piątek, czerwca 15

Kosmo - dżety!

Dziś nie będzie recenzji kosmetyku... 
ale pokaże pare kosmetyków-gadżetów, które niezmiernie cieszą oko!


Dla fanek hello kitty MAC wypuścił serię pomadek z kociakiem:


  

Paletka cieni w kształcie laleczki firmy PUPA :)


Błyszczyki Clinique w formie breloczka do kluczy, aby usta błyszczały zawsze o każdej porze dnia... i nocy!
Limitowana seria Bath & Body oczywiscie BODY SHOPu.
 Mini kosmetyki do ciała i kąpieli. Idealne na prezent!
Jak widać świat kosmetyków nie musi być nudny i standardowy...



besos!



sobota, czerwca 2

Colourfull lips... Rouge in love.






Na warsztat dziś bierzemy tak nie dawno promowane
pomadki LANCOME "Rogue in love".

Mają mega fajną gamę kolorystyczną i co śmieszne są poukładane 
według pór dnia :) są kolory poranne, popołudniowe i na wieczór.
Miałam okazję je testować przez dwa miesiące i za kolory mega plus
 (mój ulubiony na zdjęciu powyżej, Ah!) ale niestety za trwałość lekki minus. 
Po paru godzinach w pracy, w której się dużo mówi "zjadają się" i wyglądają 
dość nieestetycznie, trzeba poprawiąc usta dosyć często. 
Wyraźnie wysuszały mi usta, może dlatego że z natury mam suchą skórę... a może poprostu tak działają.

Także polecam jeśli chcecie miec kolor na chwilę, na dłuższą metę się nie sprawdzają.

Cena pomadek to ok 130zł... moim zdaniem nieadekwatna do produktu.



Mimo to I'm in love with this colours! :)


besos!

niedziela, kwietnia 22

Zpeelinguj się na wiosnę z Guinot...


Witam po przerwie :)
 Zainteresowanie konkursem zaskoczyło mnie totalnie! Spowodowało to ze juz myślę nad następnym więc badźcie czujne.

Dziś na warsztat bierzemy peeling z AHA firmy Guinot - Gommage Biologique. 
Jest to firma dermokosmetyczna, czyli mamy tutaj dozwolone większe stężenia i powinno się ostrożnie dobierac kosmetyki do każdego rodzaju cery.



Ten peeling wpadł w moje ręce przypadkowo jako próbka i zakochałam się w nim!
Gdy wyciskamy go z tubki to jest biały gęsty produkt, 
po chwili gdy rozsmarowujemy na twarzy przechodzi w konsystencję olejku.
Można sobie na nim wykonac dodatkowo krótki masaż co spotęguje uczucie 
odświeżenia skóry i pozbycie zbędnego naskórka. 
Obecność kwasów AHA peelinguje w "zdrowy sposób", jednak po użyciu pamiętajmy o wrażliwości na promienie UV - bloker wskazany :)
 Profesjonalne złuszczenie w domowym zaciszu, 
działanie zbliżone do zabiegów w salonach kosmetycznych.


Bardzo przyjemny w użyciu, jego efekt jest faktem, nie mitem...




besos!

sobota, marca 31

Konkurs!

Halo halo mamy pierwszy Konkurs :)

Do wygrania jest puder transparentny firmy KOBO, który opisywałam na testernii pare notek temu...


Zasady konkursu to dwa proste kroki:

1) Polub Testernie!
2) Udostepnij info o konkursie na swoim profilu fb.


Zwycieżczyni bądź zwycięzca (mężczyzn nie wykluczamy :))
 będzie wybrany losowo i ogłoszony w LANY PONIEDZIAŁEK
na profilu facebook Testernia i na stronie www.testernia.blogspot.com !

Zapraszam!

został tylko tydzień...